Hyde Park

JEST TO WŁAŚCIWE MIEJSCE DLA PASJONATÓW STARYCH MEBLI, DOBREGO STYLU, WSPÓCZESNEGO DESIGNU. DLA KONSERWATORÓW CHCĄCYCH PODZIELIĆ SIĘ DOBRĄ RADĘ ZWIAZANĄ Z BIEŻĄCĄ KONSERSWACJĄ. PRZEDE WSZYTSKIM JEDNAK, JEST TO MIEJSCE DLA WYGŁASZANIA SOWICH POGLĄDÓW NA TEMAT OTACZAJĄCEGO NAS ŚWIATA MEBLA. ZAPRASZAM CHĘTNYCH DO NADSYŁANIA SWOICH PRZEMYŚLEŃ. BĘDZIEMY JE PUBLIKOWAĆ.

 

Czy można postawić tezę, że meble, a szerzej wyposażenie wnętrz na przestrzeni dziejów były pochodną tego co na zewnątrz –architektury?
Autor: PS. Edward Kujawa

 

Od kiedy pierwszy raz, jako dziecko schowałem się pod stołem, nurtowały mnie pytanie skąd się biorą meble, a właściwie pomysły na nie, Dlaczego jedne są płaskie, a drugie pełne jakichś ozdób. Krzesła, stoły, szafy, łoża, stoliki, które wtedy poznawałem po raz pierwszy - wręcz potykałem się o nie - czy one nam trochę już starszym coś nie przypominają? Czy nie jesteśmy Guliwerem w świecie liliputów? Czy nie są one miniaturkami wielkich budowli, zamków, świątyń, pałaców, pomników, bloków La Corbusiera wreszcie, czy kubistycznych gierek na elewacjach współczesnych budynków, które obserwujemy za oknem.

Pewne jest, że to co nas otacza w domu to pokłosie rozwoju cywilizacji i zmieniających się upodobań, ale co było pierwsze meble czy architektura? Czy modele, bo z pewnością takie były, czy budowle? Wydaje się, że rozwój zaczynał się od architektury, dojrzewał i wtedy oczekiwano go we wnętrzach.

Najważniejszym argumentem przemawiającym za tym podejściem jest ludzka chronologia: najpierw trzeba wznieść schronienie, potem zadbać o jego wnętrze. Architektami, a tak dopiero niedawno zaczęto nazywać odważnych budowniczych, najmowali świadomi inwestorzy. Ci budowniczy uchodzili wtedy za artystów malarstwa, jeszcze częściej rzeźby, na tyle dużych, że kiedy rzemieślnikom brakowało wyobraźni, oni projektowali we wnętrzu, eksperymentowali, przenosząc znany już sobie świat, trochę go tylko zmniejszając, wzbogacając o wykorzystanie nowych materiałów i dostosowując do łagodniejszego klimatu, który panował w środku wzniesionych przez nich brył. Spróbujmy spojrzeć na podobieństwa między tymi wydawałoby się tylko na pozór różnymi dziedzinami naszego życia.

 

Meble kilka tysięcy lat temu, jeśli istniały, wyglądały pewno tak jak domostwa naszych przodków, ale z pewnością łączyła je jeszcze jedna cecha – były nietrwałe. Były najczęściej drewniane. Drewno, w użyciu było od zawsze, równolegle z kamieniem. Z racji swojej przyjazności, szybko zdominowało wnętrza. Upiększane szlachetnymi dodatkami, co nazywamy się inkrustacja czy intarsją, wzbogacane innymi materiałami, jako mosiądz, czy żelazo do chwili obecnej króluje, choć w nieco już oszczędniejszej formie mdf, płyty wiórowej, stolarskiej, ustępując chwilami gwiazdom chemii: laminatom i pcv.

Posnujmy dalej hipotezy i zacznijmy naszą wędrówkę od czasów dokąd najdalej sięgają przekazy, najpierw wizualne, a szybko dołączyły do nich pisane. Można sobie wyobrazić, że krzesełka w starożytnym Egipcie przypominały piramidy, a stoły to odwrócone piramidy. Jeżeli tak było, z pewnością były one mało funkcjonalne.

Z dużym uproszczeniem, ale w usprawiedliwiony sposób w naszym zachodnim świecie możemy przyjąć, że wszystko co kolejne pokolenia nazywać będą nowoczesną cywilizacją zaczęło się od Grecji, a co spopularyzowali i wzbogacili Rzymianie ze swoim pomysłem na szerzenie poglądów - Imperium Rzymskim, na tyle mocno, że odtąd przylgnie do tego nazwa Klasyczne. Zmienić to może jedynie odkrycia pozaziemskiej cywilizacji.

Budowle były proste i powtarzalne. Doskonalono formę przez setki lat, szukając proporcji i kompozycji, zmieniając detale. Wysokość kolumn rzymsko-doryckich jest równa 8 średnicom, jońskich dziewięciu średnicom, kompozytowych dziesięciu. Badacze gatunku twierdzą, że wraz z popularyzacją kolejnych tzw. porządków jeszcze w czasach antycznych wraz ze wzrostem smukłości kolumn wydłużały się nogi łóżek i krzeseł.
Rozpowszechniono postument, nadający smukłości słupom. Te rozwiązania w nowych prowincjach Rzymu, z wykorzystaniem ówczesnego narzędzia marketingowego – wzmiankowanego Imperium, były jedynym punktem odniesienia, wzorami zwycięskiego świata. Na dodatek prostymi i zrozumiałymi. Grekom, jako filozofom wystarczała piękna budowla, Rzymianom już nie. Jako panom świata należał się przepych. To oni zaczęli upiększać wnętrza na większa skalę i wstawiać do nich łoża.
Popatrzmy na porządki : dorycki, trochę bogatszy joński, w końcu koryncki, wzmiankując tylko o jego mutacjach, z typowymi dla nich kolumnami. Przeobrażanymi z czasem w słupy, pilastry itp. architraw, fryz i gzyms - wielki triumwirat, który wieńczył, wieńczy lub będzie wieńczył meble, bo jak dotychczas niczego lepszego nie wymyślono, choć modernizm próbował sobie z tym poradzić zwykłą płytą, jako najdalej idącym uproszczeniem. Konkurować z klasycyzmem może jedynie układ pagody cywilizacji wschodu.
Ale to czasy średniowiecza, kiedy meble zaczęły przybierać swój współczesny wygląd, raczej antyczny, zwany czasami niezgrabnie retro, a pospolicie meblami stylowymi. Ze względu jednak na ich okoliczności, nie były to czasy spokojne, nie sprzyjały więc przepychowi - raczej zachować się przy życiu i zadbać o przeżycie następnej zimy. Stąd małe okna i drzwi, a że w pomieszczeniach było ciemno, liczyły się bardziej funkcjonale meble, a właściwie miejsce do przetrzymywania ruchomości gospodarzy, którymi najczęściej były tekstylia, naczynia i broń. Bez wątpienia pierwszymi meblami były skrzynie. Kto wie, czy na początku nie były to zaledwie wydrążone pnie drzew. Skrzynie, tak proste konstrukcyjnie, jak większość pierwszych ludzkich schronisk - przy okazji dobre do przewożenia z miejsca na miejsce. Można było na niej spać, jeść i przede wszystkim siedzieć. Meble, tak jak domostwa, najpierw prymitywnie wyposażone w uniwersalne funkcje wraz z zapuszczaniem korzeni przez ludzi specjalizowały się.
Inne meble mieli mieszkańcy wsi, inne zamożni mieszkańcy zamków, pałaców i domów tworzących się grodów. Stylowe meble rzadko znajdywały się w wiejskich zagrodach. W naturalny sposób nie pasowały do przaśnego obejścia. Tu dominowała, nazwalibyśmy ją rustykalność – czyli to co potrafili zrobić domorośli twórcy, a co przy okazji udało im się podpatrzyć w miejscu kultu - najczęściej kościele - i na pańskich ogrodach. Zrazu o stylu i stylach tak naprawdę można mówić jedynie w kategorii kultu religijnego obiektów sakralnych i nielicznych siedzibach możnowładców, z czasem zaś mieszkańców systematycznie rozwijających się miast. Na przestrzeni wieków to właśnie mieszczanie, jako ciągle zwiększająca się grupa społeczna najszybciej ulegali, tworzyli i byli odbiorcami masowego stylu, dzisiaj nazywanego kultura masową. Sztuka w architekturze i meblarstwie pauperyzowała się z pokolenia na pokolenie i ze ścian kościołów i pańskich komnat przeszła z czasem do pokoi kamienic, później bloków, obecnie nazywanych na wyrost apartamentowcami. Rozpowszechniła się, ale i zbanalizowała wraz z rozwojem technik wytwórczych i skłonności do powielania dobrych wzorów, niekoniecznie w dobry sposób. Stała się własnością całej ludzkości.
Okres romański – czyli od ok. VII – XI wieku z racji swoich niepokoi, które zaczęły się znacznie wcześniej jeszcze od upadku Imperium Rzymskiego nie wniósł wiele do wnętrza. Ciężkie czasy, niepewność jutra, pomory, krzewienie wiary, masowe wędrówki, twarde zasady religijne, nieustające walki o władze pogrubiały mury warownych siedzib i jednocześnie zmniejszały ich okna, przez które mógł wtargnąć wróg, czy wpaść pochodnia z żywym ogniem, a we wnętrzach jednocześnie podtrzymywały funkcjonalność topornych, ale trwałych skrzyń i wszystkich innych przenośnych krzeseł, taboretów, ław, stołów z nakładanymi blatami. Meblarstwo początkowo korzystało z wzorców sztuki hellenistycznej. Tak na zewnątrz, jak i w środku występowały arkady i kolumnady. Na płaszczyznach drogich mebli pojawiały się mozaiki, rodem z Cesarstwa Bizantyjskiego. Zanik nabytych wcześniej umiejętności, brak nowych fachowców sprzyjał upraszczaniu brył budynków i mebli z czego można by wyciągnąć mylące wnioski dotyczące również współczesnej kondycji przestrzeni i jej modernistycznej powtarzalności.
Gotyk w kościele i w zagrodzie – smukłość formy i dominacja układu wertykalnego, ostrołukowe wewnętrzne zwieńczenia wszelkich otworów, wszechobecne sterczyny, schodkowe zewnętrzne zwieńczenia, czołganki, wieloliść, są wspólnymi motywami i mebli i brył kościołów oraz coraz częściej powstających ratuszy - siedzib nowej miejskiej władzy. Przyozdobienia maswerkami, tj. elementami geometrycznymi nawiązującymi do żebrowań sklepień, kół i ich odcinków. Blenda, jako płytka wnęka występowała na ścianach budowli i płycinach zabudowanych pleców krzeseł. Jej stosowanie zbiegło się w czasie z popularyzacją konstrukcji ramowo-płycinowej. Konstrukcje stają się widocznie lżejsze. Dzieję się tak również za sprawą rozwoju techniki, nie tylko potrzeby chwili.

Renesans, jako odrodzenie kultury antycznej był powtarzającą się nostalgią za wypracowanymi przez poprzedników ideałami. Kufry, jako najpopularniejsze meble, zachowywały jeszcze płaskie wieko, jako najbardziej funkcjonalne, uzyskały za to pilastry i konsole. Nie unikano medalionów i kartuszy. Patrząc na klasycyzującą szafę nie można się oprzeć wrażeniu, jakby się patrzyło na obramienie otworów okiennych, archiwolty z ich kluczem w łęku, czy portalem z jego krępowanym belkowaniem, z całą masą narastających gzymsów, ozdobnych pilastrów, czy kanelowanych kolumn wieńczących pionowe naroża. Kredens rozwinął się ze skrzyni, jako prawie wszystko w meblarstwie. Kredensy - pierwotnie układane skrzynie, jedna na drugą - pełne są teraz ryzalitów, zaburzających monotonną i nudną formę płaszczyzny. Zaczęły się na nim pojawiać kolejne półki, jak empory nad bocznymi nawami świątyń.
Czasami do skrzyń dodawano oparcie tylne i boczne – powstawały ławy z siedziskami skrywającymi miejsce na domowe precjoza. Kiedy do skrzyni od góry dodano szuflady, wystawiono pulpit lub pozostawiono jedynie blat do pisania – to tak powstał kabinet. Czy łudząco nie nasuwają skojarzeń z konstrukcją piętrowych domów z ciepłych zakątków Europy, gdzie na parterach dominowały zabudowane kamienne ściany, ostoja przed słońcem, a na pierwszej kondygnacji tarasy i cofnięte pokoje z masą okien, jak przegródek w sekretarzyku ?
Lica ścian budynków ozdabiano tynkiem lub kamienną okładziną, boniowaną w kształcie diamentów, pół-diamentów i płaskich boni. Znajdziemy je zaraz, choć w mniejszych rozmiarach i ilościach powtórzone na przedmiotach. Podobnie jak występujące w obu przypadkach maszkarony. Nad gzymsami domów i mebli mocowano attyki, raz ażurowe raz pełne. Zanim jednak dochodzimy do gzymsów wieńczących, swoje miejsce zdobywają gzymsowy kordonowe – odcinające jedną kondygnację od drugiej. Tak zaznaczoną granicę przyjmują, jako wytyczne również stolarze, co da się zauważyć, nie tylko w antykach inspirowanych Grecją i Rzymem.
Skrzynie uniesione na nogach z pozostawioną w całości konstrukcją oskrzyniową lub tylko bocznymi podporami przeobrażały się w stoły. Podpory ewoluowały w coraz cieńsze balasy i stawały się nogami.

 

Barok – tak charakterystyczne rozczłonkowanie brył, nieregularność i fantazyjność formy, woluty, przepych w zdobnictwie, zwisy roślinne, wstążki z kokardami.
W meblarstwie rozwija się markieteria, czyli występująca już od dawna inkrustacja i intarsja. Swoje miejsce zdobywa komoda po raz pierwszy wmyślona przez Andre Bouellea, zazwyczaj służący do przechowywania tkanin stołowych. Szybko zróżnicowały się na szyfoniery i sekretery. Ukształtował się też ostatecznie sekretarzyk, pierwotnie jak element sekretery zlokalizowany pomiędzy jej dolnymi szufladami a górną nadstawką. To wpisywało się idealnie w przepych wnętrz, nie tylko fikuśnie, ale więcej i więcej. Załamania, owale, dodatkowe esy-floresy i już nie zakazana niesymetryczność. Przez barok rozumie się tez rokoko, w architekturze to rozróżnienie nie jest prawie zauważalne dla matora.
Obramienia drzwi i okien silnie podkreślone, kolumny śrubowe, zwielokrotnione pilastry, mocna artykulacja płaszczyzn. Widoczna gołym okiem pogoń za trójwymiarowością. Do tego festony, girlandy sprawiają, że wnętrze zaczyna się poruszać. Sztukateria ciągniona szablonem lub prefabrykowana odbija się meblach. Na początku meble cięższe z wyglądu i masywne z konstrukcji, w miarę trwania stylu stają się lżejsze i jeszcze bardziej szalone. Coraz mniej linii prostych, widocznych chociażby w stylizowanej muszli – rocaille. Krzywizny rzeczywiście stają się krzywoliniowe. Choć cały czas nawiązują do wzorów klasycznych. Stolarz, a zwłaszcza ebenista zapożyczają z ochotą materiał od budowniczych – marmur na blaty.
Z ochotą wykorzystuje się gips tak na ścianach, jak również na niektórych meblach. Naczółki nad oknami i drzwiami. Przerywane tympanony. Dynamizm. Złocenia. Mnóstwo złoceń. Rokoko dodaje do tego subtelne pastelowe kolory i jeszcze więcej przepychu.

Klasycyzm - powrót uproszczonych form. Z jednej strony Barok zbyt wystawny i drogi z drugiej odkopanie spod lawin Pompej w połowie XVIII w. daje impuls do kolejnego mocnego zwrotu do autentycznych, bo zachowanych dzięki pyłom wulkanicznym antycznym formom. Z ich umiarem harmonią, statyką. Króluje cokół, część zasadnicza i zwieńczenie. Formy znów stają się proste i przejrzyste. Mamy tu okres Ludwika XVI, styl Cesarstwa zwany empire i neoklasycyzm. Tympanony wieńczące meble i budowle. Obwoluty wzbogacające gzymsy lub wklęsłości w formie ząbków, kimationów i meandrów. Konsole podtrzymujące wystające fragmenty blatów, jak balkony i wykusze na ścianach.

Biedermajer – jako klasycyzm w kombinacji z germańską powściągliwością, dał dobre efekty – cenione do dzisiaj. Co ciekawe w biedermajerze zaczęto na szeroką skalę wytwarzać meble o ujednoliconej dekoracji do pomieszczeń o konkretnych funkcjach. To klasycystyczny kierunek, którego zróżnicowanie trudno odróżnić na elewacjach od czystego klasycyzmu.

Eklektyzm, ten romantyczny niczym nie skrępowany poza wyobraźnią twórcy i ten historyczny zdecydowany wybierać neogotyk, neorenesans, neobarok i neoklasycyzm. Eklektyzm odzwierciedla nowe z roku na rok rosnące możliwości wytwórcze i rosnący lawinowo popyt wykrzykiwany przez rosnące grupy mieszkańców miast idących utartymi ścieżkami.

 

Secesja – kolejna, jedna z największych prób wyjścia spod jarzma układu rzymsko-greckiego. Przejawia się eksperymentowaniem z bryłą. Nieregularność, przestronne okna lub gabloty, zaokrąglone góra, odważne zdobnictwo florystyczne. Źródłem pomysłów we wnętrzach i na elewacjach była natura. Będzie inspiracją za kolejne 50 lat. Nazywać się będzie wówczas "stylem organicznym".

 

Modernizm, Nue modern – To ostateczne słowo zrywające ze startym porządkiem, nie tylko od stylów historycznych, ale nawet od stylizacji. Dążenie za czymś rewolucyjnym wśród elit było tak wielkie, że odważono się na brutalizm. Niejako w proteście do zastałego porządku. Modernizm postawił sobie za cel funkcjonalizm i konstruktywizm i przede wszystkim zaspokojenie nieustająco rosnącego popytu nowych klientów. Od teraz piękno miało się mierzyć funkcjonalnością. Lekkością. Zupełnie pozbawiono się lęku przed unikaniem symetrii, płaskimi dachami. Na pierwszy plan wychodzi jednak kubizm, częściej lub rzadziej wyrażający się z grubsza w prostopadłościanach i ich kompozycji. To wszystko już kilkadziesiąt lat później zaowocowało w powstaniu tzw. meblościanki – regału – nie kwestionowanego króla lat 70 i 80 XX w. Wcześniej jednak mamy De Stlij w Holandii, Bauhouse w Niemczech, czy Art Deco.


Art Deco mimo że w zależności od kraju, czy kontynentu się różniło, pozostawało czytelne w formie. Geometryczne kształty, często przywołujące układ szlifowanego diamentu. Promienistość. Prosty formy. W architekturze nawet purystyczne, we wnętrzach nie pozbawione dekoracji. Proste załamania konkurowały z miękkimi zaokrągleniami narożników. Nie zniknęły gzymsy i wyznaczane podziały. Na meblach pojawiły się lustra nadające im przejrzystości i czystości. Na ścianach było ich jeszcze więcej. Kolory mebli pozostawały w naturalnych fornirach, wnętrza zdominowała biel, która nie bała się eleganckiej czerni.

Jak na razie nie wymyślono nic nowego, Neomodernizm, momentami funkcjonalizm zmaga się z jego dzieckiem futuryzmem. Pozwalają na to obecne technologie. W meblarstwie ten styl nazywamy design, albo modern design wyszukane kształty mają raczej przykuć wzrok niż być funkcjonalne. Pierwsze podróże w kosmos dały sygnał – modularyzm, w którym to niewątpliwie kierunku, wraz z kolejnymi międzyplanetarnymi odkryciami zmierzać będzie tzw. styl.
W międzyczasie nie zostaje nic innego, jak wybór w oparciu o dobry smak, zmieniający się na przestrzeni dziesięcioleci gust inwestorów i często zwyciężający umiar łączący prostotę z odrobiną dekoracji zwanym przez autora Nostalgią za ideałem, w skrócie Nostalgia Style, przez niektórych modern vintage, jeszcze innych modern retro.